Home Lifestyle Alexander McQueen – haute couture w rytmie punk

Alexander McQueen – haute couture w rytmie punk

8 min czytania
0
0
2,075
Alexander McQueen - haute couture w rytmie punk

Alexander McQueen to postać zagadkowa. Znakomity sprzedawca emocji, historii. Jego pokazy były prawdziwymi spektaklami, skończonymi dziełami sztuki. Choć motywy, którymi operował były na wskroś przejmujące i niełatwe w odbiorze: szaleństwo, przemijanie, alienacja, gwałt, fragmentaryczność i czasowość, zyskał rzesze zwolenników. W czym tkwił jego magnetyzm?

Savage Beauty

Perfekcyjny warsztat krawiecki wykształcony w Central St. Martins (skończył ją również John Galliano). Rys starej dobrej szkoły gdzie umiejętności i kunszt odgrywały nadrzędną rolę, tutaj połączone z nieprzeciętną wyobraźnią. Jego projekty charakteryzował szacunek dla przeszłości i nowatorska wizja przyszłości, a to rzadka mieszanka. McQueen potrafił przefiltrować modę przez to co było i znaleźć dla niej formę i treść we współczesnym świecie. Już jego pierwszy dyplomowy projekt z roku 1992 zwiastował wyjątkowy talent i przekorność. Cechy które z miejsca podbiły Paryż. I dom mody Givenchy, który objął po odejściu Johna Galliano.

Doktryna szoku

Pokazy Lee, bo tak brzmiało jego prawdziwe imię, były jednocześnie piękne i mroczne. Skala emocji rozciągnięta do granic możliwości. Makabryczne i niebywale delikatne. Spektakle, których nie można było oglądać beznamiętnie. Elektryzowały, pochłaniały, prowokowały, wciągały w wir, wpuszczały jad, zmuszały do refleksji. Przyciągały i odrzucały. Projektant nie uznawał półśrodków, kompromisów, ograniczeń. Jego pokazy to historie, emocjonalne, pełne wewnętrznej dramaturgii, osobiste.  Kontekst odgrywał w nich nadrzędną rolę. Opowiadał w nich o traumach z dzieciństwa, orientacji seksualnej, swoich korzeniach, filmach, które go ukształtowały. Snuł opowieści zajmujące, pełne niuansów, niepokojące. Śmiało można go nazwać demiurgiem soczystych emocji. Reakcja, interakcja – tego pragnął. Nieważne czy było to obrzydzenie, oszołomienie czy zachwyt.

Wymykał się wszelkim schematom. Moda w jego ujęciu była zagadnieniem interdyscyplinarnym. Pełnym odniesień, przypisów, dygresji, komentarzy do przeszłości, teraźniejszości i przyszłości. Modelki z nożami w rękach, suknia z ludzkich włosów, partia szachów rozegrana żywymi pionkami – modelkami – to metody wielkiego projektanta, by przykuć uwagę widzów i… rzucić ich na kolana.

Demoniczny anioł

Apodyktyczny tyran, narcyz nie potrafiący znieść krytyki, opryskliwy i zakompleksiony. Wymachujący nożyczkami furiat. Jednocześnie oddany rodzinie i przyjaciołom wrażliwiec. Wewnętrznie skonfliktowany artysta. Pełen chaosu i mroku. Humoru i dystansu. Żyjący tworzeniem, pracą, kolejnymi kolekcjami. Jaki był naprawdę wiedzą tylko jego najbliżsi. Trudno w tym gąszczu poszlak i opinii odnaleźć obraz spójny. Jedno jest pewne – tkwiły w nim pierwiastki wielkich ambicji, możliwości i talentu. To one napędzały go do nieustannej pogoni za doskonałością. Ta pasja doprowadziła do powstania autorskiej marki i pracy na własny rachunek, kosztem porzucenia domu mody Givenchy.

Muzy i przyjaciele

Przyjaźnił się z ikonami mody – Kate Moss czy Naomi Campbell. Ubierał m.in. Davida Bowie, Björk, Cate Blanchett, Sarah Jessica Parker, Nicole Kidman i Lady Gaga. Uzależniony od dwóch najważniejszych kobiet w jego życiu. Pierwsza to matka. Wspierająca i doceniająca. Obecna na każdym jego pokazie. Obowiązkowo w pierwszym rzędzie. Druga – Isabella Blow. Słynna brytyjska stylistka. Jako jedna z pierwszych poznała się na talencie niepozornego chłopaka z robotniczej rodziny. Tak samo ekscentryczna. Równie trudna we współpracy. Co prawda ich drogi się rozeszły, ale do końca łączyła ich silna więź. Obie go przedwcześnie opuściły. Blow popełniła samobójstwo w 2007 roku, matkę McQueen przeżył zaledwie o kilka dni.

Na dużym ekranie

W tym roku do kin wszedł film dokumentalny o projektancie –  McQueen – w reżyserii Iana Bonhote i Petera Ettedgui. Dzieło pozbawione ciężaru oceniania czy osądzania. Skupia się na elektryzującej postaci McQueena. Oddaje hołd jego etosowi pracy, zaangażowaniu i nieszablonowemu podejściu do mody. Mody jako sztuki. Dla tych, którzy dopiero odkrywają ciężar gatunkowy imperium Brytyjczyka, świetna okazja, by zobaczyć Lee w naturalnym środowisku, poznać metody pracy. Dla wyznawców niepokornej estetyki geniusza buntu – okazja, by przypomnieć sobie jak wielkim był projektantem.

W 2010 roku miał miejsce jego ostatni pokaz. Po jego śmierci, stery w domu mody McQueena przejęła jego prawa ręka i długoletnia współpracownica – Sarah Burton. To ona stworzyła projekt sukni ślubnej księżnej Kate Middleton.

Swoją fortunę zapisał, między innymi, ukochanym psom.

Pokaż Więcej Powiązanych Artykułów
Load More By Redakcja Kobieta na Czasie
Load More In Lifestyle

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Sprawdź również

Niezbędnik profesjonalistki – jakie dodatki warto nosić ze sobą do pracy?

W świecie profesjonalistek każdy detal ma znaczenie. Dobrze dobrane akcesoria nie tylko uł…